kawa rozpuszczalna

Kawa rozpuszczalna to myląca nazwa, ale kryje się w niej ziarnko prawdy – choć z kawą ta substancja wiele wspólnego nie ma, to ciało człowieka wyniszcza nie gorzej od przemysłowego rozpuszczalnika.Sporo jest takich produktów, które wybieramy dla wygody lub dlatego, że ktoś wmawia nam że są lepsze, zdrowsze, tańsze czy smaczniejsze. Jednym z takich pomylonych wynalazków jest coś, co na ogół określa się mianem „kawy rozpuszczalnej”.

Podtruwanie

Wbrew popularnej opinii kawa, choć w nadmiarze nie jest wskazana (ale co jest?) ma nasze ciało także pozytywny wpływ. Jednym z jej najcenniejszych i najzdrowszych dla nas składników są tzw. antyoksydanty – to przeciwutleniacze, które neutralizują w naszym ciele działanie tzw. wolnych rodników, cząsteczek odpowiadających za stopniowe wyniszczanie organizmu: degradację DNA, a w konsekwencji przyspieszanie procesów starzenia. Wychodzi więc na to, że regularne spożywanie kawy może pozwolić nam zachować naszą młodość dłużej. Kto by pomyślał? I dlaczego w ogóle o tym piszę? Ano dlatego, że w kawie rozpuszczalnej nie ma ich niemal wcale – są wytracane w wyniku przetwarzania ziaren! To pierwszy problem, który wiąże się z kawą rozpuszczalną

 

Drugim jest fakt, że zgodnie z wynikami badań naukowych, w 90% próbek brazylijskich i włoskich kaw rozpuszczalnych znajduje się ochratoksyna A – niezwykle toksyczna substancja. Podobne badania były prowadzone także w Polsce. W niektórych markach stężenie ochratoksyny A sięgało nawet 21,8 mikrogramów / kilogram – ponad czterokrotnie więcej od dopuszczalnej przez prawo unijne normy (5 mikrogramów / kg).

Ochrakosyna A, regularnie przyjmowana w dawkach przekraczających dopuszczalną normę, ma potwierdzone działanie rakotwórcze, uszkadza układ odpornościowy oraz nerki. Ma także właściwości mutagenne – uszkadza strukturę naszego DNA. Co ważne, tego rodzaju substancja jest odporna na mrożenie i gotowanie, możecie więc być absolutnie pewne, że jeśli znajduje się w Waszej kawie, znajdzie się także w Was.

Kawa bez kawy, ale z kaloriami

Jakby tego było mało, w tzw. „kawie” rozpuszczalnej praktycznie nie występuje jedna z najważniejszych (choć w nadmiarze szkodliwych) substancji – kofeina. Wypicie filiżanki takiego napoju nie zapewni nam więc typowego dla „małej czarnej” zastrzyku energii w ciągu ciężkiego dnia. Niestety, zapewni nam za to energię innego rodzaju – kalorie. W odróżnieniu od kawy tradycyjnej (mowa oczywiście o czarnej i gorzkiej – cukier i różnego rodzaju „śmietanki” to osobna historia), która praktycznie nie ma wartości kalorycznej, ta rozpuszczalna może mieć realny i negatywny wpływ na naszą kształt naszej sylwetki.

Krótko mówiąc: jeśli chcecie żyć zdrowo, kawa rozpuszczalna powinna trafić na wydłużającą się listę rzeczy, od których powinnyście trzymać się z daleka. Zresztą… bądźmy ze sobą szczere: czy kawa z naturalnych, świeżo zmielonych ziaren nie smakuje po prostu nieporównywalnie lepiej? Pewnie, że wymaga też nieco więcej wysiłku, ale czasem warto trochę się pomęczyć, by smakować rzeczy lepszych i zdrowszych. Istnieją przecież narzędzia i metody parzenia, które pomogą nawet tym, którym w piciu naturalnego, czarnego smakołyku przeszkadzają fusy. Tak czy tak: wersję rozpuszczalną gorąco odradzam.

Żródło 1

Żródło 2

Żródło 3